Od tego jak skutecznie zostaną przeprowadzone konsultacje społeczne i jak mocno zaangażuje się w nie wykonawca inwestycji, może zależeć sukces całego przedsięwzięcia. Historia pokazuje, że zarówno inwestorzy, jak i wykonawcy wartych niekiedy setki miliony złotych kontraktów, temu - bagatelizowanemu do tej pory zagadnieniu - powinni przyjrzeć się z należytą uwagą.
Pierwsze dekady XXI wieku to w Polsce czas inwestycji, rozbudowy infrastruktury i czas dynamicznego rozwoju. Wydawać by się mogło, że swoistego rozpędu nabraliśmy przy okazji organizacji Euro 2012 i pozostajemy na tej ścieżce do tej pory. Nowe drogi, linie przesyłowe, zakłady przemysłowe, kilometry nowych torów… Dodatkowo, równolegle do takich inwestycji, prowadzone są modernizacje już istniejącej infrastruktury. Zdążyliśmy przywyknąć do życia na ciągłym placu budowy, co niejednokrotnie wiąże się z godzeniem wielu, często sprzecznych interesów. Sytuację jeszcze bardziej komplikuje fakt, iż pojawiły się czynniki, które wcześniej marginalizowano – ostatnie lata to systematyczny wzrost zamożności społeczeństwa oraz świadomości praw przysługujących mieszkańcom. Realizacja niektórych inwestycji infrastrukturalnych pokazała skalę determinacji społeczności lokalnych, które w obronie swoich interesów zakładają stowarzyszenia, organizują pikiety czy tworzą aktywne grupy protestu. Przykłady można mnożyć – pamiętna Dolina Rospudy, linia 400 kV Kozienice-Ołtarzew, liczone w dziesiątkach projekty OZE (głównie biogazownie i elektrownie wiatrowe). Wielu z takich sytuacji z pewnością udałoby się uniknąć, gdyby proces informowania o konkretnej inwestycji wyglądał inaczej i przebiegał zgodnie z właściwymi standardami komunikacyjnymi.
Jak problem taki rozwiązać i - co się z tym wiąże - jak pogodzić interesy, które z założenia są dosyć rozbieżne? Rozwiązania, przynajmniej teoretycznie, są bardzo proste i na szybko możemy wymienić kilka z nich:
- możemy przestać budować,
- każdy zamiar inwestycyjny możemy objąć ustawami tak skonstruowanymi, że wykluczą one możliwość jego zablokowania,
- możemy nauczyć się trudnej sztuki dialogu, opracować odpowiednie narzędzia komunikacyjne i stosować je w szeroko rozumianym sektorze inwestycji infrastrukturalnych.
Rozwiązania przedstawione w punktach 1 i 2 są stwierdzeniami prowokacyjnymi, które nie mają przełożenia na rzeczywistość (na szczęście!). Pochylić się należy bezpośrednio nad rozwiązaniem numer trzy, ponieważ w ujęciu całokształtu procesu, jedynie ono może przynieść wymierne skutki.