Jeżeli ustawa odległościowa, która zahamowała rozwój energetyki wiatrowej w Polsce, nie zostanie w najbliższym czasie znowelizowana, Polska nie otrzyma środków z unijnego Funduszu Odbudowy. Pomimo tego, że projekt rządowy nowelizacji od wakacji leży w Sejmie, przez pół roku nic nie zmieniło się w tym temacie.
Politycy dyskutują czy odległość farm wiatrowych od zabudowań ma wynosić 10-krotność wysokości wiatraka, 1000, 750 czy 500 metrów, a tymczasem prąd drożeje, a jak wyliczyła Rzeczpospolita, każda gmina w Polsce może stracić 250 mln zł z powodu braku dofinansowania z KPO. Problem dotyczy wszystkich Polaków, którzy nie tylko płacą coraz to większe rachunki za prąd, ale też mają problem z zakupem opału na zimę. Więcej farm wiatrowych oznacza mniejsze zapotrzebowanie na węgiel i tańszy prąd.
– Kilka gigawatów wiatraków, które zostały zablokowane przez ustawę, przekłada się na kilka milionów ton węgla mniej do spalenia – mówi dla „Rzeczpospolitej” mec. Wojciech Kukła z Client Earth Prawnicy dla Ziemi i wylicza, że już tej zimy mogłoby to być nawet o 7 mln ton mniej. Według szacunków branży, gdyby nie obowiązywanie ustawy odległościowej, siłownie wiatrowe mogłyby produkować rocznie nawet blisko 20% energii w Polsce.
Niestety, w obecnej rzeczywistości prawnej, obowiązującej od 2016 roku, żadna siłownia wiatrowa nie może stanąć bliżej niż 1,5 – 2 km od zabudowań mieszkalnych. Oznacza to blokadę rozwoju farm wiatrowych właściwie na terenie całego kraju. Jak podaje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, wyłącznie nowelizacja ustawy odległościowej zmniejszająca zasadę 10H do 500 metrów pozwoli na ponad 25-krotne zwiększenie dostępności terenów pod inwestycje wiatrowe. Sytuacji nie poprawi ani odległość 1000, ani 750 metrów.
Cytowany szeroko w mediach prezes Polskiego Stowarzyszenia Energii Odnawialnej Janusz Gajowiecki stanowczo podkreśla, że absolutnym minimum, pozwalającym na rozwój elektrowni wiatrowych w Polsce jest wyłącznie obniżenie odległości od zabudowań do 500 metrów. Ze stwierdzeniem tym zgadza się odpowiedzialny za inwestycje OZE Jacek Harbuz z API – Jedynie zmniejszenie obowiązkowej odległości siłowni od zabudowań mieszkalnych do 500 metrów gwarantuje szybki i stabilny rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Niedawno opublikowane raporty Światowej Organizacji Zdrowia i Polskiej Akademii Nauk potwierdzają, że taka odległość jest bezpieczna dla zdrowia ludzi – mówi dyrektor Biura OZE, dodając, że właśnie 500 metrów odległości zakładają gotowe projekty farm, które zostały wstrzymane przez wprowadzone w 2016 roku ograniczenie. Te farmy mogą powstać w ciągu zaledwie 2 – 3 lat od liberalizacji przepisów. Każdy metr zwiększenia tej odległości to nieproporcjonalnie większe ograniczenie potencjalnych lokalizacji.
Likwidacja barier rozwoju lądowej energetyki wiatrowej to nie tylko szansa dla rozwoju OZE w Polsce, ale także warunek jaki Polska musi spełnić aby otrzymać unijne wsparcie.